Że istnieje to oczywista oczywistość, że spektakularny na skalę kraju i świata to też, że budzi wielki entuzjazm, że w czerwcu, że w Gdyni to wszystko wiadomo, Opener to festiwal dzięki któremu raz do roku Gdynia pęka z dumy, pęka w szwach i którego co roku z niecierpliwością wyczekuje.
Uwielbiam te cztery dni, kiedy Gdynia tak prawdziwie tętni życiem, kiedy wszystkie lokale są wypełnione zaopaskowanymi ludźmi, jest tłoczono,ale tak jakoś sympatycznie. Staram się uczestniczyć co roku chociaż w jednym dniu. W tym roku udało mi się być na dwóch. Jeden niestety za mną, pierwszy cudowny wspaniały za sprawą Jamesa Blake, Solange i Arca. Cała trójka zupełnie różna ale wszyscy byli absolutnie boscy. Naładowałam akumulatory, prosto z Openera, poszłam do pracy, by jutro znowu wyruszyć na Babie Doły.
W tym roku zrobiliśmy jednak coś wyjątkowego, pierwszy raz pojawiliśmy się na Openerze raniutko, kiedy strefa koncertowa jest jeszcze zamknięta i zbiera się tylko grupa ludzi chętnych na czterogodzinny spektakl Apollonia. Od dłuższego czasu czailiśmy się na spektakl Apollonia w Teatrze Nowym w Warszawie więc mimo braku rezerwacji spróbowaliśmy dostać się tylko że w Gdyni. Udało się i było warto wstawać, ryzykować nie wpuszczeniem. Temat sztuki potwornie trudny, ale wystawiona na najwyższym poziomie <3 Jeśli nie na Openerze to polecam w Warszawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz